wtorek, 2 września 2008

Fadders Week


"Fadders" to bardzo dobrze rozwinięta i zorganizowana organizacja studencka.
Zdaje się, że działa na każdym uniwersytecie w kraju, ale głowy nie daje.
Ogólnie rzecz biorąc, organizują różnego rodzaju imprezy, wycieczki, kursy i w każdy sposób pomagają studentom. Jak z każdym początkiem roku pierwsze 2 tygodnie były wypełnione ich zabawami, wyjazdami i masą innych atrakcji.

śmieszny jest za to ich toast! Gdy 1 osoba zacznie krzyczeć, cała reszta się dołącza, wstają i brzmi to mniej więcej tak, jakby cała masa studentów krzyczała w rękami z piwem w górze "HOOOOJ!"

Powitalne i integracyjne grillowanie było pomysłem, który wszyscy przyjęli z wielką radością! Dla biednych i oszczędnych studentów jedzenie za darmo to naprawdę super sprawa!!! :D więc im więcej okazji na kampusie na darmowe hot dogi, paróweczki, słodycze; tym więcej zainteresowanych studentów! =)

Były też integracyjne zabawy i muszę przyznać, że do tego typu rzeczy dla dorosłych podchodzę bardzo sceptycznie, ale bardzo to się nam wszystkim przydało! Szczególnie, że było mnóstwo okazji do śmiechu i do pogadania.
Także dziękuje "Faddersom"
i Uniwerkowi za tak dużo atrakcji!
A w białych namiotach różnego rodzaju kółka zainteresowań - sport, siłownia, tańce, wycieczki, internet, itp, itd... :)

A oto cennik ze studenckiego namiotu. Podobno baaardzo wszystko tanie ...







Słońce i Kolumbus


Rano, nie byłam pewna gdzie jestem, ale gdy spojrzałam za okno śliczna, zielona, równo ścięta trawka błyszczała w słońcu! Jeśli to jest ta Norweska pogoda, to bardzo mi się ona podoba!!!
No i strasznie świeże powietrze, aż czuć w nim prawdziwy tlen! :) Bez porównania z miejskimi zanieczyszczeniami. Tutaj czuć trawę, morze, wodę, lasy. Także każdy spacer to samo zdrowie!

Mieszkam w akademikach na Ugleveien 7, więc na Uniwersytet mam 20 - 30 minut na piechotę. Droga bardzo przyjemna. Głównym zajęciem podczas iścia jest oglądanie widoczków wzgórz i typowo norweskich domków. Rzadko spotyka się innego człowieka. Norwegowie poruszają się przeważnie samochodami, rowerami, w ostateczności zielonymi autobusami firmy Kolumbus.

Jako ciekawostkę dodam, że aktualnie pracuje w niej 120 polaków jako kierowców autobusów miejskich. Koleżanka Xenia, ostatnio próbowała spytać o coś kierowcę po norwesku i po chwili zwątpiła w swoje umiejętności językowe, bo ten, w ogóle nie wiedział o co chodzi. Powinna zatem sprobować spytać w swoim ojczystym języku, czyli rosyjskim i wtedy polski kierowca z pewnością zrozumiałby więcej i z przyjemnością odpowiedział na pytanie :) Zresztą już nie jeden raz podczas mojego pobytu tutaj spotkałam się z bardzo dużym uznaniem norwegów dla pracujących tu polaków; "Pracują bardzo dobrze! Jako fachowcy są wyśmienici! Niewymagający i płaca im też bardzo odpowiada, więc zapraszamy was jak najwięcej!" Bardzo to miłe i bardzo miło słuchać takich komplementów pod adresem Polaków! :)

Bilety na autobus bardzo drogie!!! We Wrocławiu 1 bilet ulgowy kosztuje 1 złotówkę, tutaj 1 przejazd kosztuje złotych 11, czyli 26 koron. Bilet miesięczny kosztuje 350 koron, czyli 150 złotych. Należy jednak pamiętać, że z tymi autobusami, to wcale nie tak łatwo!
po 1: autobusy kursują, średnio co 30 minut,
a ostatni autobus z centrum do domu jest o godzinie 19,40...
po 2: koszt podróżowania busami nocnymi nie jest wliczony w kartę miesięczną, więc jeśli ktoś ma zamiar czekać na przystanku i utrafić na jakiś bus jadący w stronę domu, musi się liczyć z dodatkowym wydatkiem, w wysokości ok. 35 koron.
po 3: w czwartki zapomnijcie o jakichkolwiek autobusach o godzinie 20! nie wiem dlaczego...
po 4: dobre, jest to, ze zawsze można spróbować pogadać z Panami Kierowcami po polsku i to jest bardzo miłe, bo człowiek się od razu otwiera i czuje nawet delikatna tęsknotę za krajem
po 5: TAXI - w godzinach nocnych kosztuje tyle samo co nocny autobus, ale tylko wtedy, kiedy pojedziecie w czwórkę i podzielicie na 4 opłatę za przejazd.

Więc póki co, dla zdrowia, dla świeżego powietrza, dla ślicznych widoczków i w ramach regularnyc ćwiczeń- wybieram spacery!