piątek, 26 września 2008

Jezioro Store Stokkavtnet



Kochane jeziorko 5 minut od domku. Już je darze takim wielkim sentymentem! :) Chodzę tam zjeść obiadek na wynos, poleżeć w słoneczku, poleżeć na pomostach,
albo na skałkach, na wieczorne romantyczne spacery sama, albo z dziewczynami i możemy tak przejść je całe dookoła, czyli 8 kilometrów : )














Ale! Jak wybieram się na jakiś sentymentalny spacerek, żeby potęsknić do domku, to wcale się nie da!

Zamiast pogrążyć się w moich myślach, słyszę tylko tupot nóg i głośne zadyszki biegających dookoła ludzi! Biegają rodzinkami, z dzieciakami, nawet 3 pary bliskich sąsiadów staruszków ubierają się w ortaliony i dresy i biegają w kółka jeziora dysząc i wyglądają jakby mieli za chwile wyzionąć ducha. . Ja wiem, że sport jest zdrowy, ale ileż można? Może po prostu jakoś prześcigają się w mieniu lepszych dresów? Bo w Norwegii sportowe ubrania i gadżety są najdroższe! Dobrze, że przynajmniej biorą swoje pieski, które na smyczy biegają za nimi i wreszcie mają trochę rozrywki.























W ciepłe dni, można się pokapać, zrobić grilika na skałkach porośniętych fioletowym wrzosem i relaksacyjnie się poopalać w bliskim norweskim słoneczku.


A ja najbardziej lubię iść z notatkami i książkami, posiedzieć, poleżeć, poczytać, napatrzeć się na każdy możliwy piękny widok dookoła, pooddychać czystą wodą, popatrzeć na dno jeziora, poobserwować ptaszki i planować moje życie z Matim.. : (






















i planować każdą sekundę, jak On już będzie ze mną. I siedzieć na zachodzie słońca i tęsknić... tęsknić do domu, do Macia, do rodzinki, do znajomych, do wszystkich pysznych polskich rzeczy do jedzenia i do wszystkich stęsknionych polskich miejsc do odwiedzenia! i do mojego cudnego w domu życia!


Dopiero tutaj wszystko doceniam! Doceniam i tak przeraźliwie tęsknie do domu...! : (


Tak ciężko sie cieszyć samemu. Tak ciężko samemu żyć w takim pięknym miejscu. Nie móc pokazać tego innym... Tak chcę żeby Mati już wszystko zobaczył! Żeby był ze mną i żebyśmy wszystko, tak jak całe życie do tej pory, robili razem!!!










poniedziałek, 22 września 2008

Norweskie Wesele


Nie mogłabym sobie darować, gdybym nie opisała norweskiego wesela. Musze to zrobic, dla wszystkich zainteresowanych i dla siebie samej! :)







  1. 19 - przyjazd pary młodej - na początku oczywiście nie wiedziałam, którzy to są, bo niczym szczególnym się nie wyróżniali... :/
  2. 19,30 - wspólne zdjęcie dworze
  3. na sali jadalnej, każdy siada i pojawia sie szef sali, który wita gosci i opowiada jakie serwują wino, potem przedstawia kucharza, który również wychodzi na środek i opowiada co przyrządził na obiad. Przystawka - rybka w cytrynie, 2 dnie 1 ziemniak, sałatka z cebuli i kilku groszków i czerwone krwiste mięso.
  4. Każdy ma 3 kupony pod talerzykiem na wino, lub cole, lub piwo. Potem ami sobie płacą.
  5. OK. wiec rozpoczęcie kolacji, ok. 20.
  6. 20,30 - 15 minutowe przemowienie
  7. 21.00 - nasepne 10 minutowe przemowienie.
  8. 21.30 - panna młoda ( taka młoda to nie była :/ ) zaśpiewała piosenkę z towarzyszeniem gitary klasycznej
  9. 21,45 - pausa - czyli wszyscy ają wstac od stołów i wyjść na przerwę z sali
  10. 22.00 - jakiś wujek zagrał na harmonijce przytupując
  11. 22,30 - następne przemówienie.
  12. 23,00 - goście schodzą na dół, gdzie podana jest równa ilość filiżanek i gdzie mogą się poczęstować ciastem, które oczywiście sami musieli przynieść24,00 - wracają na sale i UWAGA! pierwszy raz tego wieczoru zabrzmiała muzyka! Jakies tandetne wykonanie 'Saving all my love for you' i ślubna para sobie zatańczyła. wow.... finally coś :/
  13. Otwarty bar- czyli można było realizować swoje kupony. I jakiś gość miał przypadkiem muzyke na flashdiscu i na szczęście komuś udało się ją włączyć. Wiec gdyby nie to, muzyczki by nie było wogóle :/ i zabawa trwała do 2 nad ranem... ale imprezka.

Wcześniej, w trakcie obiadu, deseru totalnie nic sie nie działo! Zero muzyki! Co chwile tyko ktoś wstawał, brał mikrofon i mówił i mówił. Można by się zanudzić na śmierć. I oczywiście jednym z gości był polak i śmialiśmy się, że zaraz idzie do McDonalda, bo przecież nic sie nie najadł.


Powyżej Piękne wazoniki!!! Szczerze mówiąc ktoś swojego nie wziął i uznałam, że należy się on mnie :)


Ale jedno trzeba przyznać!!! Wszyscy goście niesamowicie mili!!! Nigdy nie spotkałam się, żeby goście tak chwalili kelnerów i kucharza. Szczególnie, że żadnej rewelacji nie było. Mówili, że świetna robota, wszystko ślicznie i pięknie i niesamowicie super jesteśmy . No i nasłuchałam się jaka jestem miła, sympatyczna i ładna i że tą urodę trzeba gdzieś wykorzystać - haha :D i że muszę korzystać z życia i wszystkim sie cieszyć i zostać w Stavanger, i znaleźć wartego siebie mężczyznę. itp, itd. Więc dzięki tym słowom bardzo mi się znów zrobiło miło :) każdy pytał się skąd jestem, bo na norweszke nie wyglądam i był przemiło!

a Polacy naprawdę powinni być milsi dla siebie nawzajem! Zawsze i wszędzie! Umilać sobie życie! Przecież nikt od tego nie zachoruje! ach... Miejmy nadzieje, że powoli to się zmieni.
A ogólnie takie wesele to dziwne przeżycie, bo chyba kiepsko się bawią.
Ale ich sprawa. Szkoda tylko, że ciężko było by zacząć tu muzyczny buisness weselny ... : /

piątek, 19 września 2008

ONS day


ONS day w Stavanger. Czyli wielka konferencja wszystkich Prezesów i Dyrektorów i Pracowników firm Paliwowych. A, że Stavanger jest światowym centrum biznesu " Oil", to było a co popatrzeć! Poczynając od występu Księcia Norwegii na ceremonii otwarcia w centrum, koncertów, rożnych namiotów - każdy z inną kulturą i jedzeniem i muzyką i klimatem, kończąc na bardzo eleganckich starszych panach w drogich garniturach, którzy przesiadywali też sobie w porcie na swoich łódkach, gdzie na każdej z osobna odbywała się mała imprezka.




































nadzy ludzie na ulicy :)

Xenia, Camill, Astri, Annja :)

wielkie statki i wieka scena. śmieszne, że zawsze jest ta sama
na każdym ciekawym downtownowym wydarzeniu.
szkoda tylko, że to nie moja : (

wtorek, 16 września 2008

Ambasador USA


To bardzo miło, że pewnego dnia postanowił nas odwiedzić Ambasador USA Ben Whitney. Był uroczysty wykład, darmowa kawa, owoce, kanapki , cola i fleshdisci : )






Ogólnie wielu rzeczy się dowiedziałam i strasznie się ciesze, że jestem w środku takiej " światowości"
Po to właśnie tu przyjechałam : )









Ciekawe jest to, że Ameryka zupełnie inaczej traktuje Norwegie niż Polske. I przekonałam się o tym na własnej skórze.
W sensie współpracy i jako partnera do wspólnych interesów na międzynarodowej arenie politycznej.


Bardzo ciekawe jest też też to, że oba te kraje po prostu boją się Rosji i patrzą na nią jako na rzeczywistego prowodyra następnych światowych zamieszek. Postrzegają ją jako wroga i ludzi, po których nie wiadomo czego się spodziewać.

Amerykanie naprawdę myślą, że jedyne do czego dążą Rosjanie, to przejęcie władzy nad światem, pobicie USA w każdej możliwej dziedzinie i posiadanie broni, której będzie bał się cały świat. Może coś w tym jest? Może rzeczywiście Rosjanie noszą w sobie tylko chęć bycia panami świata? No, ale któż to wie. W każdym razie Stany Zjednoczone są przygotowane i nastawione na silne partnerstwo z Norwegią.
I na co dzień i wtedy, kiedy coś im będzie zagrażać.
Stavanger jest też bliźniaczym miastem miasta Huston w Texasie. Zaznacza to tutaj wiele pomników i tablic pamiątkowych. Posiadają nawet bliźniacze drzewo.


czwartek, 11 września 2008

Norweskie Domki








Śliczne kolorowe norweskie domki!

Nie zaprzeczę, że gdy idzie się ulicą i mija te wszystkie domki robi się miło i człowiek odczuwa norweski klimat.
Ogólnie są śliczne!
Najfajniejsze są te wielkie - zawsze czyste, nie wiem czemu??- okna na całe ściany.


Oczywiście jakiekolwiek firanki w oknach są zbędne i szczerze mówiąc, nie wiem czy ludzi żyjących tu w Norwegii naprawdę nie kusi, żeby innych podglądać, albo czy im rzeczywiście nie przeszkadza to, że każdy z ulicy ich dokładnie widzi.
No, ale może j po porostu tak niefajnie myśle, bo w polsce nie jest to tak bardzo rozpowszechnione i każdy zasłania okna jak się da.

Następna sprawa to maaaaaałe podwóreczka i ogródki! Jaki sens mieć domek, bez podwórka po którym może pobiegać sobie piesek???!! Ja teraz tylko o tym marze! :)
anyway, nawet te trawniczki nie są ogrodzone, więc dlatego nie mają piesków i tym samym te pieski i tak nie mogły by sobie pobiegać po własnym podwórku. Domki są te budowane i rozmieszczone tak blisko siebie, że każdy sąsiad, z powodu braku firanek i ogrodzeń, "bardzo dokładnie" zna swojego sąsiada.

Fajne jest to, że mają z tych swoich wielkich okien piękne widoki na piękne krajobrazy!

Tajemnicą tych domków są oczywiście ładne, schlude i zadbane wykończenia. A tym wykończeniem jest idealna trawka od czasu do czasu z kwiecistymi krzaczkami. Koszą ją 2 razy w tygodniu i robi to każdy , dlatego też każdy domek jest zadbany.

Kolejną tajemnica domków jest to, że są czyste. A czyste są dlatego, że drewniane deski z których są zrobione są pomalowane , jak ja to mówie "śliską" farbą. Więc deszcz, który nie jest całkowicie obcym zjawiskiem w Norwegii : > za każdym razem bardzo dokładnie każdy domek z osobna myje.
Przeważającym kolorem jest biały, ale są też domki zielone, niebieskie... hmmm... no i tyle. : )

Ciekawym również zjawiskiem jaki zaobserwowałam jest " zero oznak życia" . Czyli jak ide ulicą z żadnego domku nie dochodzą żadne odgłosy. ani telewizora, ani muzyki, ani rozmów nie słychac. Czasem jakieś dzieciaczki bawią się na nieskazitelnej trawce, a w jakichś parkach można minąć nawet kilku ludzi, którzy wybyli na spacer. To jest bardzo osobliwe zjawisco. Nie mam pojęcia co ci udzie robią. Może często odwiedzają jedno z niewielu centrum handlowych? Ale wszyscy naraz? i codziennie??....

Ogólnie domki zrobione są z drewnopodobnych płyt i styropianu wsadzonego pomiędzy nie.
Cena? od 2 milionów 5 set tysięcy koron w wzwyż








































niedziela, 7 września 2008

Stavanger


Czwarte co wielkości miasto Norwegii.
Liczy ok. 120 tysięcy mieszkańców, średnio na 1 km² wypada 1 627,51 osób.
Jest stolicą okręgu Rogaland.
Do znacznego rozkwitu miasta przyczyniło się odkrycie na Morzu Północnym bogatych złóż ropy naftowej, w latach 70 XX wieku. Dlatego dziś Stavanger, to centrum obsługo wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego z szelfu Morza Północnego.


W 2008 roku Stavanger jest Kulturalną Stolicą Europy.







































Gamle Stavanger






















piątek, 5 września 2008

Akademik i Ikea


















Może wreszcie zamieszczę zdjęci mojego pokoiku. Oczywiście teraz wisi pełno zdjęć na ścianie i od czasu do czasu, rzeczywiście można kupić coś w czerwonej ( nie jak u nas- niebieskiej) IKEII.

A pokoik bardzo ładny. Duży hall, dużo przestrzeni w pokoju - na wyposażeniu stół z szufladami, krzesło do biurka, fotel, mały stolik, regał z półami, w przedpokoju szafa, 2 lampki, grzejnik i tablice korkowe. Oczywiście telefon do łączenia się między pokojami, 3 gniazdka i gniazdko do internetu. :)

Pierwsze zdjęcie to nasz "widoczek za akademickim oknem" czyli wyście z dorm wychodzi właśnie na tą piękną ścieżkę nad najczystsze w świecie jeziorko!


W kuchni niczego nie brakuje- pełno sztućców, talerzy, kubków, ale ja jednak przywiozłam swoją miseczkę, sztućce i kubek dostałam z uniwerku. W kuchni też gniazdko na kabel do internetu.























IKEA:
  • Lody Softis 10 koron
  • Hot Dog 5 koron
  • świeczka 5 koron
  • Dywanik 15 koron
  • 2 metrowe lustro na ścianę 45 koron
  • Kołdra 15 koron
  • Komplet pościeli 40 koron
  • Duży ręcznik 15 koron
  • Kocyk polarowy 20 koron
  • Kolorowe wazoniki za 2 korony
  • Talerz za 2 korony
  • Kołdra 25 koron
  • Poduszka 20 koron
  • Szklanka 5 koron
  • Kubek 5 koron
  • Komplet pościeli 39 koron

Oczywiście trzeba szukać okazji i promocji! :) i nie opłaca się zamawiać w akademiku pakietu łóżkowego - poduszka,itp. bo kosztuje to 350 koron, a w ikeii kupi sie wszystko dużo taniej.

wtorek, 2 września 2008

Fadders Week


"Fadders" to bardzo dobrze rozwinięta i zorganizowana organizacja studencka.
Zdaje się, że działa na każdym uniwersytecie w kraju, ale głowy nie daje.
Ogólnie rzecz biorąc, organizują różnego rodzaju imprezy, wycieczki, kursy i w każdy sposób pomagają studentom. Jak z każdym początkiem roku pierwsze 2 tygodnie były wypełnione ich zabawami, wyjazdami i masą innych atrakcji.

śmieszny jest za to ich toast! Gdy 1 osoba zacznie krzyczeć, cała reszta się dołącza, wstają i brzmi to mniej więcej tak, jakby cała masa studentów krzyczała w rękami z piwem w górze "HOOOOJ!"

Powitalne i integracyjne grillowanie było pomysłem, który wszyscy przyjęli z wielką radością! Dla biednych i oszczędnych studentów jedzenie za darmo to naprawdę super sprawa!!! :D więc im więcej okazji na kampusie na darmowe hot dogi, paróweczki, słodycze; tym więcej zainteresowanych studentów! =)

Były też integracyjne zabawy i muszę przyznać, że do tego typu rzeczy dla dorosłych podchodzę bardzo sceptycznie, ale bardzo to się nam wszystkim przydało! Szczególnie, że było mnóstwo okazji do śmiechu i do pogadania.
Także dziękuje "Faddersom"
i Uniwerkowi za tak dużo atrakcji!
A w białych namiotach różnego rodzaju kółka zainteresowań - sport, siłownia, tańce, wycieczki, internet, itp, itd... :)

A oto cennik ze studenckiego namiotu. Podobno baaardzo wszystko tanie ...