sobota, 15 listopada 2008

SHRIMPS PARTY


Hehe, jak widać nie każdemu smakują tutejsze świeże pachnące pyszniutkie krewetki! : )

Najlepsze, że są taniutkie! To chyba jedyna tania rzecz haha : ) i można jeść na wszystkie sposoby i ahhhh...aż ślinka leci!!!














Dla porównania z Xenią bawiłyśmy się świetnie! :>






Przyleciał!!!




Mój Ukochany przeleciał 7 gór i 7 mórz i przybył do mnie!!! Spełniło się marzenie i razem znów się żyło jak w niebie!!!

i przywiózł 3 tony jedzenia i nawet wytęsknionego wędzonego kurczaczka i kotleciki od Mamy i ciasto od Babci! : ) i zupki chińskie, paszteciki, serki, wino i piwo,polskie czekoladki do rozdania dla moich ludzi tutaj, zabrał z tąd 20 kilo moich pamiątek i troche ciuchów, ale co najważniejsze Siebie przywiózł!!! :D
i żyliśmy sobie jak w Bajce!!!! ach.... warto było tyle czekać!!!! : )
a największą życiową przyjemnością dla mnie było chyba pokazanie mu wszystkich tych rzeczy, które do tej pory musiałam podziwiać sama : )


Bajka Bajka Bajka!!!




















Tylko dla odważnych

Po tych wszystkich moich przeżyciach tutaj, mogę śmiało powiedzieć, że wszelkiego rodzaju wyjazdy - czy to na studia, do pracy, czy nawet tylko dla zabawy na dłuższy okres czasu, są tylko dla odważnych ludzi. Te wszystkie sprawy, które trzeba załatwiać samemu, nagłe dbanie tylko o samego siebie, samotne podróże, samotne noce, samotne poranki, odkrywanie nowych lądów, próbowanie cieszyć się wszystkim co nowe i nieznane i ogromne uzależnienie od internetu i spędzanie wielu długich godzin przed komputerem!
I nawet teraz każdy czytający to, myśli sobie "Ale problemy- ja doskonale dałbym sobie rade!" i można, można rzeczywiście. Tylko teraz nawet nie jestem w stanie wymienić wszystkiego co tu przeszłam z tęsknoty.
Ogólnie, wyjechanie i pozostawienie swojego ułożonego życia - z posiadania którego oczywiście sobie człowiek nie zdaje sprawy, póki go nie straci, uważam za najtrudniejsze wyzwanie na świecie.
Ja żyje samotnie już 14 tygodni i jestem z siebie niesamowicie dumna. W życiu nie przypuszczałam, że będzie tak trudno, ale dałam rade i nie żałuje ani jednej chwili.
Chciałabym tylko wyciąć te momenty, w których już nie mogłam tu wytrzymać i chciałam tylko zamknąć oczy i sie obudzić w domu, ale budziłam się znów sama w moim pokoiku.

Oczywiście całe te internety, nie są nieomylne i czasem w najważniejszych momentach przestawały działać. Rozmowy przez skypa i wysyłanie zdjęć nie zastąpi wspólnego spaceru, trzymania się za ręce, śmiechu, prawdziwego cieszenia się życiem i korzystania z niego 100 procentach.
Ciężko nawet zdać sobie sprawę, że tęsknota za niegrzecznym pieseczkiem, który co noc się w nas wtulał będzie tak ogromna...

No ale Moi Drodzy! Nic nie zastąpi myśli i nadziei, że niedługo znów będę w domu! Że wszystko będzie po staremu. I zawsze wtedy kupuje rodzicom cukierki, sery, żeby zobaczyli jakie mam tu świetne rzeczy i też się nimi nacieszyli. I zaczynam się ogromnie delektować każdym krokiem, każdym spojrzeniem w słońce i na przepiękne widoki domków, gór, fiordów! Ciesze się z każdego momentu spędzonego z nowymi przyjaciółmi, wymyślamy wtedy jeszcze więcej rzeczy na spędzanie razem miłego czasu! I wtedy zaczynają się schody!

Zaczyna się robić ciężko i pojawiają się mega wątpliwości i pytania, czy by czasem tu nie zostać?! Bo przecież " Mi tu dobrze! Nikt nie mówi mi co mam robić, chodzę wszędzie gdzie chce i kiedy chcę , jem co chce, kupuję co chce, nie mam żadnych obowiązków."
Bo z tej drugiej strony mam to o czym zawsze marzyłam!!! W moim wypadku to filologia angielska i amerykańska właśnie w tych pięknych obu tak różnych językach. W dodatku w takim najpiękniejszym na świecie kraju jakim jest Norwegia!!! W bajkowym Stavanger! Mam góry, jeziora, fiordy, morze, porty, lotniska, lasy, plaże,wyspy a przede wszystkim, najlepszą gospodarkę na świecie! Najczystsze powietrze! Najczystszą na świecie wode do picia prosto z kranu! No i wszyscy są niesamowicie mili i wreszcie żyje po angielsku co chwile patrząc na najpiękniejsze widoki na świecie!!! :D


No i teraz pojawia się dylemat. Co wybrać? Bezsenne noce, płacz, samotność, tęsknotę i brak szczerego uśmiechu i tym samym realizacje swoich prywatnych marzeń o nauce, światowości, poznawania nowych ludzi, nowych zwyczajów, zachowań, nowych języków i nawet nowego jedzenia, z którym nie mogę się podzielić z bliskimi.
Mieliśmy raz taki wykład, na temat szoku kulturowego. Najśmieszniejsze było to, że na wszystko co wymieniał pan psycholog było prawdą. Brak snu, albo znacznie go za dużo, bunt w postaci nie wychodzenia z pokoju, odmowa nauki i mówienia w obcym języku, picie za dużej ilości kawy, nie jedzenie, albo jedzenie za dużo i można by te cechy wymieniać w nieskończoność. Ale dzięki temu wiem jedno- nie tylko ja tak przeżywałam wjazd do nowego kraju, ale każdy z 300 nowych studentów również.

Niestety ogromnym minusem jest też szok cenowy!!! I codziennie marze, żeby już być w domu i zjeść pyszny polski obiadek od Mamy, albo w sklepie kupować wszystko na co mam ochotę. I żeby zwykłe piwo nie kosztowało 10 złotych, nie mówiąc już o winie, które kosztuje minimum 70 zł. za butelkę. Czekolada po 10, chipsy po 10, a 12 kotletów do hamburgerów kosztuje 160 koron!!! ach... Dobrze, że już trochę przywykłam do tych cen!


Zatem kończąc mój sentymentalny wywód, chciała bym powiedzieć, że cała ta tęsknota, poznanie nowych krajów, nowych kultur, nowych międzynarodowych ludzi i nabycie nowych własnych zwyczajów jest bardzo zdrowe!!!

Trzeba wszystkiego spróbować, żeby później dowiedzieć się i docenić czego naprawdę się w życiu chce, co sprawia nam największe przyjemność i z kim chcemy je spędzić.
Ważną rzeczą jest pamiętanie, że trzeba sie przygotować na dużo więcej niż byliśmy przygotowani. A po całym tym zamieszaniu nie starczy dni na obejrzenie wszystkich zdjęć, i na przypomnienie sobie wszystkich sentymentalnych i wspaniałych wspomnień...!